Okresy ochronne? Potrzeba czy przeżytek?




Przyszła wiosna. Właściwie nie przyszła a eksplodowała. Jeszcze trzy tygodnie temu szczelnie zapinaliśmy zimowe kurtki, a dziś cieszymy się z prawdziwie letniej pogody. Chyba nigdy nie przestanie mnie fascynować czas, gdy przyroda budzi się do życia, ale to temat na zupełnie inną historię. Dziś chciałbym podzielić się z Wami pewną obserwacją. Mamy 25 kwietnia.  Do 1 maja dzieli nas pełne pięć dni, a facebook’owy sezon na szczupaki i bolenie w pełni… W związku z tym zacząłem zastanawiać się czy okresy ochronne nadal są nam do czegoś potrzebne? Czy naprawdę chronią ryby w czasie tarła? A może to przeżytek i nikomu niepotrzebny relikt przeszłości?

Szczupak z 3-go maja 2017r świetny start sezonu.


Należę do tego pokolenia wędkarzy, które ma szczęście i nieszczęście jednocześnie być częścią niesamowitych i bardzo dynamicznych zmian w wędkarstwie, jako całości. Pamiętam czas, gdy na początku lat 90-tych szczytem marzeń wędkarza był teleskop z bazaru i widzę jak dzisiaj wędkarska łódź jest naszpikowana elektroniką niczym statek kosmiczny. Ile w tym jeszcze wędkarstwa, a ile zimnej technologii? Odpowiedzcie sobie sami. Moim zdaniem na przestrzeni kilkunastu lat w wędkarstwie najbardziej zmieniło się podejście wędkarzy do własnego hobby. Możecie się ze mną nie zgodzić, ale uważam, że wędkarze w dużej mierze zatracili radość, jaką daje ta piękna pasja. Nie potrafimy już cieszyć się rytmem wędkarskiego roku, chcemy wszystko teraz, zaraz… już. Może to zabrzmi jak ględzenie starego dziada, ale tęsknię za czasem, gdy z zapartym tchem wędkarska brać oczekiwała na rozpoczęcie sezonu szczupakowego, za czasem, gdy wiosna powoli rozpoczynała wędkarski sezon i niewielu wędkarzy myślało o tym by świadomie łowić szczupaki przed 1-maja.

Slidery mogą zaczekać do 1-go maja... nic im się nie stanie. 


Dziś mamy taką a nie inną rzeczywistość a jednym z jej elementów jest niestety rosnącą wręcz lawinowo potrzeba uznania. W wędkarstwie przekłada się to na dużą aktywność nie tylko młodych wędkarzy w internecie. Publikacja zdjęcia to dziś punkt honoru dla dużej liczby łowców. Co oczywiście nie jest z gruntu złe, ale niesie za sobą pewne konsekwencje, otóż wielu wędkarzy w poszukiwaniu taniego facebook’owego poklasku posuwa się do działań, które w mojej ocenie są skrajnie nieetyczne i działają na szkodę całego naszego środowiska.


Okresy ochronne powstały po to by chronić ryby podczas tarła, czyli dać im czas na spokojne wydanie na świat w sposób naturalny potomstwa. Mam wrażenie, że w poszukiwaniu facebook’owych lajków wędkarze zgubili gdzieś podstawową wiedzę o rybach, bo jak inaczej wytłumaczyć fakt, że niektórzy z nas świadomie zakłócają tarło zmniejszając tym samym ilość naturalnego narybku, jaki pojawi się w ich łowisku. Głupota? Brak wyobraźni?  Pamiętajcie o tym, że złowienie i wypuszczenie ryby podczas tarła to nie jest jeszcze działanie szkodliwe. Gorsze od tego faktu jest to, że często ludzie łowiący drapieżniki podczas okresu ochronnego zwyczajnie niszczą naturalne wyniki takiego tarła, na przykład wchodząc w woderach na płycizny i depcząc ikrę.

Jeszcze chwila i ciężkie zestawy pójdą w ruch.

Można dyskutować nad tym czy okresy ochronne w obecnym kształcie nie są reliktem przeszłości, ale moim zdaniem nie ma, co spierać się w logiką, która w prosty sposób prowadzi do następującego wniosku. Okresy ochronne w naszym kraju chronią nie tylko tarło, chronią też ryby przed pazernością wędkarzy, którzy gdyby tylko mogli łowiliby szczupaki i sandacze cały rok, a dobrze wiemy, że jednak większość łowców ryby zabiera. Po drugie pamiętajcie o tym, że publikując zdjęcie z „przyłowionym” szczupakiem czy sandaczem w okresie ochronnym, w miejscu łatwym do namierzenia dajecie wręcz zaproszenie na miejscówkę kłusolom, którzy nie będą mieli skrupułów w tym by wyłowić miejscówkę do ostatniego rybiego łba… a wszystko za cenę Waszej chwilowej popularności w sieci…


Okresy ochronne nie sią idealnym rozwiązaniem, ale w obecnej chwili i przy bardzo roszczeniowej mentalności wędkarzy przynajmniej częściowo chronią ryby przed naszą zachłannością. Mamy do dyspozycji cały rok, w naszych wodach pływa wiele gatunków ryb naprawdę można poczekać chwilę i łowić ryby wtedy gdy dopuszcza to regulamin, a nie uciekać się do mętnych i w gruncie rzeczy głupich tłumaczeń o przyłowach…  

Komentarze

  1. Ja zauważyłem coś bardziej przerażającego. Cała masa wędkarzy nie potrafi czytać regulaminu ze zrozumieniem. Uważają, że regulamin pozwala im łowić ryby w okresie ochronnym, pod warunkiem, że je wypuszczą!!! To po prostu niesamowite, jak wydawałoby się proste zapisy są tak bardzo skomplikowane dla przeciętnego wędkarza. Przepisy mówią jasno, że w okresie ochronnym zabrania się celowego połowu ryb. Niestety mądrale interpretują to po swojemu. Na wspomnianym facebooku potrafią się godzinami spierać o to, żenada :/ Sam znam wędkarza, który jest bardzo ceniony w kraju, bierze udział w krajowych zawodach Grand Prix w spinningu a w kwietniu lubi sobie poganiać za boleniami...Jeśli tacy mistrzowie dają taki przykład to trudno się dziwić młodym, żądnym poklasku wędkarzom :/ Kiedyś rzeczywiście było inaczej, fajniej, czekało się na 1 maja jak na prawdziwe, najpiękniejsze wędkarskie święto :) Dziś jak ktoś ma ochotę na połów szczupaka czy bolka po prostu sobie idzie nad wodę np. 1 kwietnia, no bo przecież on i tak go wypuści...żal...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Copyright © Połamanie Kija