Złamać schemat cz3.– jak przechytrzyć karpia?




 Niedawno po dwóch "chudych" latach bez karpia na wodzie PZW udało mi się przełamać złą passę łowiąc kilka ryb w ciągu czterech nocy. Jak jednak powszechnie wiadomo apetyt rośnie w miarę jedzenia i tak było tym razem. Zaraz po zakończeniu udanej zasiadki zaczęliśmy poszukiwania nowego miejsca, które da nam niezapomniane wędkarskie wrażenia. W ostatnich latach zwiedziłem przeróżne łowiska ale nigdzie nie mogłem wstrzelić się w miejsce lub żerowanie ryb. W roku 2018  w końcu się udało. Miejsce, które wybraliśmy jest książkowe: zarośnięte wypłycenia, duże trzcinowiska i głębokość na niewielkim placu zmieniająca się od jednego do ponad 3m.



Umiejscowienie zestawów
Zestawy kładziemy na wypłyceniu tuż przy trzcinowisku, często wręcz między pierwszymi trzcinami. Wybór takiego miejsca nie powinien nigdy być przypadkowy i wymaga myślenia a pośpiech jest tutaj wyjątkowo zgubny. O ile na dużym, otwartym zbiorniku czasem przez długi czas możemy nie zaobserwować spławów to tutaj mieliśmy szczęście już za pierwszym razem oglądać skoki, zbieranie z powierzchni i inne oznaki obecności karpi. Jeżeli jednak ryby w danym dniu nie są aktywne a my nie mamy zbyt dużo czasu to o tej porze polecam zestawy umieszczać na wypłyceniach w jak najbliższym sąsiedztwie trzcin, drzew lub innych naturalnych schronień ryb. Nie powinniśmy bać się wody o głębokości nawet 80cm czy bliskości brzegu, oczywiście w okolicy takiego miejsca nie może być stanowisk innych wędkarzy lub wszystkiego co może płoszyć ryby z naszego łowiska.

 Nęcenie
Przed pierwszą zasiadką nie nęciliśmy nic. Na każdy zestaw tworzyłem zanętę w oparciu o bazę z zanęt Profess, seria Optima o profilu zapachowym truskawki lub wanilii z dodatkiem atraktora truskawkowego. Postawiliśmy całkowicie na owocowe zapachy więc do tego dodawałem pellet 2mm morwa tej samej firmy. Dopełnienie całości stanowi gotowana mieszanka ziaren oraz ananasowe i truskawkowe kulki 20mm o wyjątkowo szybkiej pracy. Taka mieszanka lądowała nad każdym zestawem w ilości maksymalnie 3 łyżek.


Zestaw końcowy
Jeden przypon wykonany był z dość cienkiej plecionki, zakończony hakiem nr 4 lub 6, którego zwieńczeniem na włosie były 3 ziarna grochu. Drugi zestaw był nieco inny i odbiegający od tego co sugerowała by logika w doborze haka do przynęty. Tutaj przynętę stanowiła kulka truskawkowa 12mm Profess, mająca bardzo intensywny aromat a przy czym jest dość miękka i fajnie pracuje przez co wydaje się idealna do methody lub delikatnych zestawów na krótkie zasiadki. Taką tonącą kulkę podbijam 10mm pływaczkiem ananas/banan natomiast hak ma rozmiar 1 o kształcie "banana". Wygląda to tak jakby hak był przynajmniej 2x za duży jednak idealnie balansuje przynętę a nie zauważyłem by karpiom przeszkadzał rozmiar haczyka. Dzięki temu rozwiązaniu idealnie trzyma rybę podczas wyplątywania żyłki z zaczepów i specyficznego holu o czym za chwilę.



Hol- od zera do setki w 3 noce
Podczas pierwszej nocy mój tata był sam a zestawy wywoził łódką zanętową i nie miał pontonu. Doczekał się wtedy dwóch brań i skutecznym holem do brzegu wyjął karpie 3 i 5kg. Taka skuteczność dała niestety zgubne przyzwyczajenie w późniejszym czasie. Już podczas drugiej nocki na 5 brań karpi wyholowane zostały przez tatę tylko dwie ryby, 5 i 7kg, pozostałe trzy sztuki nie dały się zatrzymać. Czasem ciężko przekonać starszego wędkarza do odejścia od klasycznych nawyków a całkowite odpuszczenie zacięcia wydawało się niemożliwe do zrealizowania. Ja za pierwszym razem obudzony o 4 rano długą rolą za mocno przytrzymałem rybę i żyłka przetarła się o krzaki. Już następnej nocy wyciągnąłem wnioski i przy braniu jedynie lekko przytrzymałem szpulę a rybie pozwoliłem spokojnie zaparkować w trzcinowisku. Z kolegą w pontonie sprawnie wyplątaliśmy plecionkę z dwóch kęp roślinności a spokojną rybę szybko wprowadziliśmy do podbieraka. Pierwsze wrażenie wskazywało na bardzo małą rybę jednak po podebraniu okazało się, że jest całkiem spora, waga wskazała 7,24kg. Tej nocy doczekaliśmy się jeszcze dwóch brań, po pierwszym wyholowałem ładnego lina. Rano przy składaniu sprzętu sygnalizator zagrał jeszcze raz jednak ryba spadła z haka.


"Emocje jak na rybach"
W ostatni weekend lipca w końcu czas pozwolił na wspólną zasiadkę z moim tatą, taktykę przygotowaliśmy w oparciu o doświadczenia z poprzednich nocy spędzonych w tym miejscu. Nęcenie po kilka garści ziaren, pelletu, zanęty i kilka kulek na zestaw. Po braniu całkowite zaniechanie zacięcia, jedynie delikatne przytrzymanie szpuli i wyciąganie ryby z pontonu. Wszystko to przyniosło nam noc pełną wrażeń ze stu procentową skutecznością. Tej nocy brania zaczęły się bardzo wcześnie. Kolejno: godzina 20- karp 7kg, 22.10- karp 5,5kg a w trakcie holu branie, przy którym chciałbym opisać cały przebieg holu. Ryba przestała jechać dawno zanim dopłynęliśmy do brzegu jednak miałem pewność, że spokojnie zaparkowała w roślinach, na szybko po wyjęciu poprzedniej ryby,  niechlujnie położyliśmy podbierak na pontonie i okazało się to dużym błędem ponieważ podczas płynięcia do ryby ten spadł do wody i nie udało się go uratować.  Ryba na szczęście była bardzo spokojna i udało nam się za pierwszym podejściem podebrać ją ...rękami. Karp 6,2kg w ręce- tego jeszcze nie było. 23:30- karp 5kg, 00:20- karp 3,4kg, 02:40- karp 6kg. Do rana już było cicho ale i tak emocje jakie towarzyszą takiemu łowieniu i ilość ryb z wody uznawanej za mało rybną daje dużą satysfakcję.



Złamać schemat
Niektórzy pewnie sugerowali by w tym miejscu użycie plecionki jako linki głównej i łowienie na sztywno. Moja metoda jest wskazaniem jak można to zrobić małym kosztem używając jedynie głowy. Również nęcenie nie jest typowe. Przy tej ilości drobnicy wydawać by się mogło, że użycie zanęty, drobnego pelletu i nawet ziaren jest bezsensem- czy na pewno? Nigdy nie udało mi się połowić nęcąc samymi kulkami a dobre wyniki miałem tylko i wyłącznie sypiąc do wody małe ilości zanęty. Wynik i przede wszystkim skuteczność holi według mnie potwierdza , że nie zawsze warto trzymać się schematów i podejść do każdej wody indywidualnie. W końcu jak znajdziemy ryby nie musimy ich nęcić a wystarczy zachęcić do brania.


Połamania!
Łukasz Dąbrosiak

Komentarze

Prześlij komentarz

Copyright © Połamanie Kija