Złamać schemat cz3.– jak przechytrzyć karpia?
Umiejscowienie zestawów
Zestawy kładziemy na wypłyceniu tuż przy trzcinowisku, często
wręcz między pierwszymi trzcinami. Wybór takiego miejsca nie powinien nigdy być
przypadkowy i wymaga myślenia a pośpiech jest tutaj wyjątkowo zgubny. O ile na
dużym, otwartym zbiorniku czasem przez długi czas możemy nie zaobserwować
spławów to tutaj mieliśmy szczęście już za pierwszym razem oglądać skoki,
zbieranie z powierzchni i inne oznaki obecności karpi. Jeżeli jednak ryby w
danym dniu nie są aktywne a my nie mamy zbyt dużo czasu to o tej porze polecam
zestawy umieszczać na wypłyceniach w jak najbliższym sąsiedztwie trzcin, drzew
lub innych naturalnych schronień ryb. Nie powinniśmy bać się wody o głębokości
nawet 80cm czy bliskości brzegu, oczywiście w okolicy takiego miejsca nie może
być stanowisk innych wędkarzy lub wszystkiego co może płoszyć ryby z naszego
łowiska.
Przed pierwszą zasiadką nie nęciliśmy nic. Na każdy zestaw
tworzyłem zanętę w oparciu o bazę z zanęt Profess, seria Optima o profilu
zapachowym truskawki lub wanilii z dodatkiem atraktora truskawkowego.
Postawiliśmy całkowicie na owocowe zapachy więc do tego dodawałem pellet 2mm
morwa tej samej firmy. Dopełnienie całości stanowi gotowana mieszanka ziaren
oraz ananasowe i truskawkowe kulki 20mm o wyjątkowo szybkiej pracy. Taka
mieszanka lądowała nad każdym zestawem w ilości maksymalnie 3 łyżek.
Zestaw końcowy
Jeden przypon wykonany był z dość cienkiej plecionki,
zakończony hakiem nr 4 lub 6, którego zwieńczeniem na włosie były 3 ziarna
grochu. Drugi zestaw był nieco inny i odbiegający od tego co sugerowała by
logika w doborze haka do przynęty. Tutaj przynętę stanowiła kulka truskawkowa
12mm Profess, mająca bardzo intensywny aromat a przy czym jest dość miękka i
fajnie pracuje przez co wydaje się idealna do methody lub delikatnych zestawów
na krótkie zasiadki. Taką tonącą kulkę podbijam 10mm pływaczkiem ananas/banan
natomiast hak ma rozmiar 1 o kształcie "banana". Wygląda to tak jakby
hak był przynajmniej 2x za duży jednak idealnie balansuje przynętę a nie
zauważyłem by karpiom przeszkadzał rozmiar haczyka. Dzięki temu rozwiązaniu
idealnie trzyma rybę podczas wyplątywania żyłki z zaczepów i specyficznego holu
o czym za chwilę.
Hol- od zera do setki w 3 noce
Podczas pierwszej nocy mój tata był sam a zestawy wywoził
łódką zanętową i nie miał pontonu. Doczekał się wtedy dwóch brań i skutecznym
holem do brzegu wyjął karpie 3 i 5kg. Taka skuteczność dała niestety zgubne
przyzwyczajenie w późniejszym czasie. Już podczas drugiej nocki na 5 brań karpi
wyholowane zostały przez tatę tylko dwie ryby, 5 i 7kg, pozostałe trzy sztuki
nie dały się zatrzymać. Czasem ciężko przekonać starszego wędkarza do odejścia
od klasycznych nawyków a całkowite odpuszczenie zacięcia wydawało się
niemożliwe do zrealizowania. Ja za pierwszym razem obudzony o 4 rano długą rolą
za mocno przytrzymałem rybę i żyłka przetarła się o krzaki. Już następnej nocy
wyciągnąłem wnioski i przy braniu jedynie lekko przytrzymałem szpulę a rybie
pozwoliłem spokojnie zaparkować w trzcinowisku. Z kolegą w pontonie sprawnie
wyplątaliśmy plecionkę z dwóch kęp roślinności a spokojną rybę szybko
wprowadziliśmy do podbieraka. Pierwsze wrażenie wskazywało na bardzo małą rybę
jednak po podebraniu okazało się, że jest całkiem spora, waga wskazała 7,24kg.
Tej nocy doczekaliśmy się jeszcze dwóch brań, po pierwszym wyholowałem ładnego
lina. Rano przy składaniu sprzętu sygnalizator zagrał jeszcze raz jednak ryba
spadła z haka.
"Emocje jak na rybach"
W ostatni weekend lipca w końcu czas pozwolił na wspólną
zasiadkę z moim tatą, taktykę przygotowaliśmy w oparciu o doświadczenia z
poprzednich nocy spędzonych w tym miejscu. Nęcenie po kilka garści ziaren,
pelletu, zanęty i kilka kulek na zestaw. Po braniu całkowite zaniechanie
zacięcia, jedynie delikatne przytrzymanie szpuli i wyciąganie ryby z pontonu.
Wszystko to przyniosło nam noc pełną wrażeń ze stu procentową skutecznością.
Tej nocy brania zaczęły się bardzo wcześnie. Kolejno: godzina 20- karp 7kg,
22.10- karp 5,5kg a w trakcie holu branie, przy którym chciałbym opisać cały
przebieg holu. Ryba przestała jechać dawno zanim dopłynęliśmy do brzegu jednak
miałem pewność, że spokojnie zaparkowała w roślinach, na szybko po wyjęciu
poprzedniej ryby, niechlujnie
położyliśmy podbierak na pontonie i okazało się to dużym błędem ponieważ
podczas płynięcia do ryby ten spadł do wody i nie udało się go uratować. Ryba na szczęście była bardzo spokojna i
udało nam się za pierwszym podejściem podebrać ją ...rękami. Karp 6,2kg w ręce-
tego jeszcze nie było. 23:30- karp 5kg, 00:20- karp 3,4kg, 02:40- karp 6kg. Do
rana już było cicho ale i tak emocje jakie towarzyszą takiemu łowieniu i ilość ryb
z wody uznawanej za mało rybną daje dużą satysfakcję.
Złamać schemat
Niektórzy pewnie sugerowali by w tym miejscu użycie plecionki
jako linki głównej i łowienie na sztywno. Moja metoda jest wskazaniem jak można
to zrobić małym kosztem używając jedynie głowy. Również nęcenie nie jest
typowe. Przy tej ilości drobnicy wydawać by się mogło, że użycie zanęty,
drobnego pelletu i nawet ziaren jest bezsensem- czy na pewno? Nigdy nie udało
mi się połowić nęcąc samymi kulkami a dobre wyniki miałem tylko i wyłącznie
sypiąc do wody małe ilości zanęty. Wynik i przede wszystkim skuteczność holi
według mnie potwierdza , że nie zawsze warto trzymać się schematów i podejść do
każdej wody indywidualnie. W końcu jak znajdziemy ryby nie musimy ich nęcić a
wystarczy zachęcić do brania.
Połamania!
Łukasz Dąbrosiak
Bardzo fajny wpis. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń