Najlepsze przynęty na szczupaka - szczupakowy elementarz cz.1


Pytanie jakie są najlepsze przynęty na szczupaka powtarza się tak często, że postanowiliśmy  przygotować kompendium wiedzy, w którym przedstawimy sprawdzone w boju skuteczne wabiki,  chętnie zjadane przez szczupaki. Zaczynając #szczupakowy_elementarz w pierwszej kolejności skupimy się na przygotowaniu kompletnego pudełka przynęt, które jak wynika z naszych doświadczeń znacznie przybliża do wędkarskiego sukcesu. Na zdjęciach widzicie tylko sprawdzone modele, które powinny zagościć w Waszych pudłach.



Obrotówki, wirówki, błystki obrotowe to przynęty kompletne i co ważne proste w użytkowaniu. Jeśli nie mamy wielkich doświadczenia to warto rozpocząć naukę właśnie od tej gamy przynęt. Obrotówka pracuje w mocno wyczuwalny sposób, co zdecydowanie ułatwia kontrolę nad przynętą i wyczucie brania. Jest to bardzo uniwersalna grupa przynęt. Do polowania na szczupaki najczęściej używamy obrotówek w rozmiarze od 3 w górę (czym większy numer tym większa przynęta), kolory mają znaczenie drugorzędne, natomiast bardzo ważne jest by błystki pracowały w każdym momencie (przy wolnym i szybkim prowadzeniu oraz w opadzie). Obrotówka to przynęta bardzo uniwersalna, którą wbrew pozorom możemy zastosować na bardzo zróżnicowanych łowiskach. Przynęty z ciężkim korpusem sprawdzą się na głębokich spadach, egzemplarze z lekkim (plastikowym lub wykonanym z drutu) korpusem to przynęty wręcz idealne na płytkie łąki i trzcinowiska. Szczupaki biorą na błystki obrotowe najczęściej mocno i zdecydowanie, dlatego też warto używać przyponów min. 50cm oraz, co ważne dobrze by przypon miał dobrze łożyskowane krętliki na obu końcach, co minimalizuje skręcanie żyłki lub plecionki. Bardzo ciekawe modele wirówek to przynęty z dużą muchą (chwostem) na kotwicy. Zaletą tych wabików jest możliwość bardzo wolnego prowadzenia w opadzie, zmieniając prędkość zwijania linki błystka taka opada falując muchą i błyskając paletką, co znakomicie wabi szczupaki.

Błystki wahadłowe, wahadłówki, blachy. Przynęty stare jak świat, ale nadal bardzo skuteczne. Na początek mała klasyfikacja, błystki wahadłowe oprócz oczywistego podziału na kolory, wagę i rozmiary możemy też dzielić inaczej, co znacząco wpływa na to jak pracują i jakie nam oddają usługi nad, a raczej pod wodą. Wahadła mogą być mocno i słabo wykrępowane (pogięte) – te wyraźnie wygięte będę mocno i wyczuwalnie pracować oraz robić dużo szumu pod wodą, te płaskie będą pracować bardziej subtelnie i delikatnie. Wahadła mogą być wykonane z grubej i cienkiej blachy – będzie to zasadniczo wpływać na zasięg rzutu, prędkość opadania oraz prędkość i głębokość prowadzenia. Wahadła mogą też być szerokie i wąskie – te wąskie nieźle sprawdzą się w rzekach, te szerokie są raczej typowo jeziorowe. Jak łowić na wahadła? To przynęty niełatwe. By skutecznie łowić wahadłówkami trzeba mieć odrobinę wyobraźni. Wahadło to nie jest przynęta, która po wrzuceniu do wody będzie sama łowić, trzeba je animować, z wyczuciem nadawać im życie. Dlatego też pierwszym krokiem przy łowieniu na błystki wahadłowe powinna być odrobina nauki, jeśli dysponujemy łodzią to kotwiczymy na płytkiej wodzi i kilka razy przeciągamy błystkę z różną prędkością obserwując jej pracę. Obserwujemy jak najwolniej możemy ściągać linkę by wahadło pracowało, co dzieje się z naszą przynętą, gdy przestajemy zwijać (blachy, które spadają bez żadnego ruchu od razu możemy wykluczyć) oraz jak zachowuje się błystka, gdy zwijamy linkę szybko. Dzięki takim testom wiemy, co dzieje się z przynętą, gdy jej nie widzimy. Wiemy, że warto od czasu do czasu robić pauzę i zastosować opad.  Jak dobierać wahadła do łowiska? Dominujący pogląd to właściwy wybór koloru, ale moim zdaniem przy wahadłach nie ma to większego znaczenia. W pudełku mam tylko blachy srebrne i miedziane (potraktujmy te kolory dość umownie). Łowiąc sprawdzam je na zmianę nie przejmując się czy dziś jest dobra pogoda na srebro czy miedź. O wiele większą uwagę zwracam do aspektów opisanych już wyżej, czyli wagi, grubości blachy, rodzaju pracy. Na łowiskach płytkich najczęściej stosuję delikatnie pracujące spore błystki z cienkiej blachy. Na głębokie spady, górki, łąki najczęściej wybieram blachy stosunkowo ciężkie o agresywnej pracy (typu Alga).

Gumy, rippery, czyli przynęty miękkie. Dla wędkarzy zaczynających przygodę ze szczupakowaniem wydawać się to może dość dziwne, ale jeszcze nie tak dawno temu gumy nie były wcale najczęściej używaną przez łowców grupą przynęt. Pierwszymi gumami, które weszły do szerokiego użycia były kopyta Relax i rippery Mann's. Pamiętam, że wtedy były to absolutne kilery, które otwierały każdą wodą i dawały mnóstwo brań. Wystarczyło mieć w pudełku kilka trzy calowych biało-czarnych kopytek by połowić tak, że ręcę bolały... Dziś gdy rynek jest po prostu zalany masą przynęt gumy to nadal a może nawet głównie podstawowa przynęta bez, której wielu z nas nie potrafi wyobrazić sobie wypadu na szczupaki. Gumy szczupakowe według mnie zaczynają się już od 8cm. Wiem, że dziś wielu wędkarzy ulega modzie na duuuże przynęty, ale z mojego doświadczenia wynika, że są łowiska oraz okresy w roku gdy znacznie lepiej niż na gumę 20cm możemy połowić zwykłym małym kopytem. Gumy małe i średnie to te 8-13cm. Gumy duże zaczynają się dla mnie od 15cm. Szukając przynęt dobrych na szczupaki najczęściej obracam się w rozmiarze 10 - 18cm. Dzięki temu mam w arsenale zarówno przynęty na łowienie ilościowe, które ma dać mi dużo brań (gumy do 13cm) jaki i te, którymi mogę szukać ryb bardziej selektywnie (15-18cm). Przynęty większe to w mojej ocenie głównie wabiki trollingowe. Wybierając gumy na szczupaki często bardzo długo zastanawiamy się nad kolorami. Moje ulubione zestawienia barw to: kontrasty (biały-czarny, biały-niebieski, perła-czarny, perła-niebieskie), okonie (malowanie imitujące okonia, wszelkiego rodzaju fire tiger), naturale (różne wariacje na temat srebra, gumy przeźroczyste, imitujące płoć), żarówy (żółte, seledyny, marchewy).



Przynęty dające niesamowite możliwości, ale też bardzo wymagające – JERKI! Już na początku warto zaznaczyć, że jerki mimo iż bardzo skuteczne mogą dla części wędkarzy być zwyczajnie trudne. Pamiętam swój pierwszy kontakt z tymi przynętami. Skuszony filmami, na których wędkarze łowią niesamowite ilości szczupaków na Slidery Salmo kupiłem kilka sztuk i ruszyłem nad wodę. Po pierwszym dniu nie zanotowałem nawet brania. Może i wtedy nie byłem mistrzem posługiwania się castingiem ( i nadal nie jestem), ale wabik ten w moim odczuciu okazał się trudny i niewdzięczny. Dopiero po jakimś czasie, gdy podszedłem do tych przynęt bez presji przekonałem się jak wielkie dają możliwości i jakie potrafią być skuteczne.
Jerki (czasami spotkacie spolszczoną nazwę: dżerki) to specyficzne woblery pozbawiony steru, stąd też bardzo duża rola wędkarza w tym jak wobler będzie pracował. W dużym uproszczeniu dzielimy je na: tonące, pływające i neutralne, co w praktyce weryfikuje różne zastosowania dla każdej z grup przynęt. Wielu wędkarzy utożsamia jerki z przynętami dedykowanymi płyciznom. Oczywiście nie jest to prawda. Jerki w zależności od typu równie dobrze sprawdzą się na głębokości pół metra (pływające), co 5 metrów. Generalnie są to przynęty, których nie stosuję w miejscach głębszych niż 5-6m na takich spotach o wiele wygodniej łowi mi się gumą.
Czy do łowienia jerkami należy używać zestawu castingowego? Oczywiście, że nie. Jerkować czy też dżerkować można równie skutecznie tradycyjnym zestawem spinningowym, ale o wiele wygodniej jest prowadzić ten wyjątkowy typ woblera z wykorzystaniem wędki wyposażonej w pazur. Szczególnie jeśli łowimy większymi przynętami (powyżej 13cm), które potrafią ważyć grubo powyżej 60gr. W kwestii sprzętu warto zwrócić uwagę na dwie rzeczy – sztywny przypon (np. fluorocarbon) i dobrej jakości plecionkę.
Jerki to przynęty, które dają mi niebywałą satysfakcję, uwielbiam powierzchniowe brania na płyciznach oraz czasem ledwie wyczuwalne, delikatne puknięcia w przynętę tonącą, ale przede wszystkim to, że dzięki jerkom nauczyłem się wiele o technice spinningowania, co przełożyło się również na inne przynęty.

Przynęty wynalazki. Chyba każdy wędkarz ma w pudełku przynęty, które kiedyś uratowały mu dzień, ale najpierw przeleżały swoje w najbardziej zapomnianej przegródce, które zaskoczyły kiedyś skutecznością i od takiego szczególnego dnia zawsze mam je ze sobą.
Po pierwsze – przynęty „segmentowe”. Bardzo ciekawe wabiki, do których długo nie mogłem się przekonać. Zachęcony reklamami kupowałem nowości, które po jakimś czasie pokrywały się kurzem. Przełomem był dzień, w którym złowiłem kilka szczupaków na twardą, segmentową płotkę. Od tego czasu zawsze mam w pudełku kilka tych wyjątkowych przynęt. Dlaczego uważam je za oryginalne? Otóż segmentowce wyróżniają się na tle innych przynęt pracą. Miękkie, przy jednostajnym prowadzeniu dają ciekawą wężowatą akcję, którą zachowują też w opadzie i przy podszarpywaniu. Bywają dni, gdy szczupaki szaleją na punkcie takiego prowadzenia przynęty. Twarde, to przynęty, których praca jest hybrydą jerka, gumy i woblera. Wiem brzmi dziwnie, ale potrafi zdziałać cuda.
Po drugie - dziwne woblery. Hasło to jest dla mnie bardzo pojemne i określam nim właściwie wszystkie wariacje na temat woblera, jakie przyjdą do głowy projektantom przynęt. Będą to, więc woblero-cykady, woblery pionowe czy woblero-gumy. Przynęty te mają jedną wspólną cechą – pracują niestandardowo. Weźmy na przykład taką woblero-gumę. Niby ma ster, niby ma korpus, ale miękki ogon powoduje, że gdy przestajemy zwijać linkę a przynęta się wynurza jej praca jest wyjątkowo kusząca. To samo można powiedzieć o woblerach-pionowych i woblero-cykadach przynęty te dają coś, czego nie da Wam żaden inny wobler, bowiem pracują w pionie zarówno w opadzie jak i przy wynurzaniu się.
Po trzecie – muchy spinningowe. Duże streamery, najczęściej z wbudowanym obciążeniem, które pracują… niesamowicie. Jeśli nigdy nie łowiliście na przynętę tego typu musicie spróbować. W moim pudełku zawsze jest miejsce na kilka much, bowiem nie znam innej przynęty, którą można by tak ciekawie grać na płyciznach. Używam ich głównie wiosną, w pierwszych dniach sezonu, kiedy zdarza się, że szczupaki stoją na bardzo płytkiej wodzie. Muchę można prowadzić nawet na głębokości 50cm.
Po czwarte – wirujące ogonki. Wszyscy znamy wirujące ogonki, jako świetną przynętę okoniową. Jednak większość producentów tych przynęt wytwarza je również w większych rozmiarach, co czyni zeń doskonały wabik na większe drapieżniki. Większe wirujące ogonki to przynęty robiące w wodzie dużo hałasu, nie wiem jak to jest w rzeczywistości, ale mam takie wrażenie, że naprawdę wkurzają szczupaki. Gdy rybą nie chcą brać na grumy czy wahadła często sprawdzam miejscówkę wirującym ogonkiem i… mam branie. Przynęty ciekawe, o nietypowej akcji i dużych możliwościach animacji.
Przy tak potężnej dostępności przynęt jak dziś można się zastanowić, po co właściwie wydawać pieniądze na kolejne? Odpowiedź jest prosta czasami warto złamać schemat i łowić inaczej. Zdarzają się dni, gdy nie zanotujemy nawet brania łowiąc naszą ulubioną gumą czy jerkiem, a kolega z łódki ma branie za braniem na dziwacznego woblera. Takie zdarzenia dają do myślenia.

Woblery zostawiłem na koniec, bowiem są to przynęty, na które łowię szczupaki stosunkowo rzadko. Są jednak miejsca i momenty w sezonie, gdy staje się przynęta prawie podstawową. Koncepcje łowienia szczupaków omówimy bliżej startu sezonu, a dziś przyjrzymy się woblerom, które zawsze mam w pudełku, dla własnego użytku stworzyłem podział na trzy grupy.
„Krąpie” – to moja robocza nazwa woblerów o dość wysokim grzbiecie, które w przekroju bardziej przypominają krąpia czy wzdręgę niż płoć. Przygodę z takimi przynętami rozpocząłem kiedyś od Dorado Lake, który okazał się być bardzo skuteczny na jeziorowych górkach. Do grona sprawdzonych przynęt zaliczam też Jaxon Karaś i Berkley Flicker (dedykowany pod małe i średnie rzeki). Woblery te pracują bardzo żwawo, hałasują grzechotką (Karaś i Flicker) i robią w wodzie sporo szumu. To przynęty dobre na łąki i górki gdzie nad zielskiem mamy około metra wolnej wody. Prowadzę je dość szybko kręcąc korbą kołowrotka tak by pracowały jak najbardziej agresywnie, to przynęty, które mają wkurzyć stojącego w zielsku szczupaka na tyle by skoczył do „ryby” hałasującej metr czy dwa nad jego głową.
„Ukleje” – grupa woblerów, której wzorcowym przedstawicielem jest Rapala X-Rap 10cm. Wąskie woblery o migotliwej akcji na pierwszy rzut oka wydają się być stworzone do rzecznego spinningu, którego celem jest sandacz i boleń sprawdzają się też na szczupakach. Jeśli zmienimy sposób prowadzenia i zaczniemy łowić nimi dynamicznie podszarpując otrzymamy przynętę o niebanalnej pracy. X-rapy nie są w sumie typowymi woblerami do twicha, dlatego też mój sposób na nie przy polowaniu na szczupaki bardziej przypomina jerkowanie, zwijam linkę zmiennym tempem, szarpię dynamicznie szczytówką, pauzuję. Co ciekawe przy takim łowieniu częstym przyłowem są średnie i większe okonie.
„Nurki” – woblery schodzące głęboko, moje ulubione to Rapala Shad Rap w wersji Deep, Rapala Deep Tail Dancer, głęboko schodzący Dorado Invader 11cm, Salmo Perch Deep Runner 14cm. Przynęty, które warto stosować w dwóch przypadkach. Po pierwsze - jako alternatywę dla gum dla spadach i w okolicach górek. Po drugie, – jeśli na waszym jeziorze nie ma zakazu trollingu to mega efekty daje opłynięcie ciekawej górki czy spadu właśnie z jednym z tych wobków na agrafce. Łowiąc z rzutu stosuję zmienne tempo prowadzenia, dzięki czemu wobler na jednym przeprowadzeniu penetruje różne partie wody. Jeśli chodzi o trolling to łowię z ręki bez wymyślnych urządzeń po prostu wypuszczam woblera na 30-50 i opływam ciekawą górkę na linii głębokiego spadu. Warto wykonać taki manewr przed rozpoczęciem obławiania górki z rzutu.


Popularność gum powoduje, że dziś szczególnie warto próbować łowić innymi przynętami, które teraz naprawdę potrafią otworzyć wodę. Zdarza się, że robiący w wodzie sporo szumu wobler czy segmentowy, miękki jerk to właśnie to, na co szczupaki czekają i zjadają zdecydowanie chętniej niż nieśmiało przemykającą gumę. Jeśli nasza prezentacja kompletnego szczupakowego pudła się Wam podobała udostępnijcie ten wpis w swoich social mediach to dla nas największego wsparcie.
Połamania!
Wiesław Czajkowski

Komentarze

Copyright © Połamanie Kija