Karpie na tyczkę – czyli wędkarstwo ekstremalne.
Sporo tekstu poświęcałem dotychczas opisując łowienie na spławik drobnego białorybu. Szczególnie bliskie jest mi łowienie płoci i leszczy tyczką ale zawsze wyjątkowe emocje budzą duże przyłowy, najczęściej nie do wyjęcia. Co jednak kiedy mamy do dyspozycji łowisko z dużymi rybami i zechcemy je łowić tyczką ? Dzisiaj przekonam Was, że jest to świetny pomysł!
Taki karp na tyczkę oznacza sporo zabawy! |
Na początek zacznijmy od łowiska. W moim przypadku jest to mała, klubowa woda obfitująca w różne ryby- płocie, karasie, leszcze, jazie a przede wszystkim karpie i amury. Sporo jest tam ryb w przedziale 1-3kg a więc idealny rozmiar na rozpoczęcie przygody z mocną tyczką. Powinniście szukać niewielkich komercji z dużą populacją małych i średnich ryb, nie polecam pchać się nad wody gdzie macie duże szanse na starcie z rybami większymi niż 5kg- zacznijcie od czegoś mniejszego. Nie oznacza to również, że na wodach PZW nie macie szans- jeśli w waszej wodzie jest sporo karpi, dużych linów czy karasi to śmiało możecie tam spróbować ale warto wtedy zanęcić przez kilka dni i zdecydowanie bardziej skupić się na łowieniu o świcie lub wieczorem.
Niewielkie komercje i wody klubowe to świetne łowiska do zabawy z karpiami na tyczkę. |
Kiedy już jesteśmy nad wodą należy wybrać stanowisko, moje oczy od razu
zwróciły się w kierunku narożnika porośniętego trzciną. Okazało się, że
głębokość wody jest tam zadowalająca bo szukam raczej stromej skarpy i miejsca
gdzie zaraz za trzcinami jest chociaż 60/70cm gruntu. Dobrym łowiskiem będzie
każde miejsce gdzie w wodę wchodzą trzciny, grążele czy inna wodna i
roślinność. Ponieważ duże ryby potrafią zrobić porządne zamieszanie warto
stworzyć sobie alternatywę. Ja nęciłem jeden punkt na 10m od brzegu, na wprost
ode mnie natomiast drugi był 1m od trzcin w samym narożniku. Takie rozwiązanie
ma wiele plusów- nie zawsze ryby chcą podchodzić pod same nogi a gdy już jedną
zatniemy to prawdopodobnie wypłoszy pozostałe.
Nawet nieduży karp złowiony na tyczkę daje wiele satysfakcji. |
SPRZĘT
Wędka- nie musi to być wybitnie wyczynowa tyczka za to musi być mocna. Wędki karpiowe charakteryzują się mocą i gibkością dzięki czemu świetnie amortyzują hol silnych ryb. W moim przypadku jest to stary, pancerny Sensas uzbrojony pełną guma o średnicy 1,4mm – lepszym rozwiązaniem była by pusta guma w średnicach 2-3mm ja jednak korzystam z tego co mam pod ręką i spisuje się doskonale. Ważne jest aby mieć dostępny top do kubka a także małą procę do podawania towaru do wody.
Dobrze dobrany sprzęt to pewność przy holu ryby. |
Co najciekawsze w takim łowieniu nie trzeba zabierać ze sobą całego
wyczynowego majdanu. Możemy łowić krótką tyczką dzięki czemu siedzieć możemy na
każdym rodzaju siedzenia. Ja zabieram ze sobą kosz bo potrzebuję układu
transportowego ale wystarczyło by zwykłe krzesełko czy koc. Podobnie jak z
koszem sprawa ma się z rolkami. Są one potrzebne głównie do nęcenia kubkiem ale
i z tym poradzimy sobie na samym pokrowcu. Ułożenie
pokrowca przed rolkami to bardzo ważna sprawa ponieważ przy holu dużej ryby
przeważnie odpinamy więcej elementów niż sam top przez co tyczka nie sięga
rolek.
Czasami zdarzają się "przyłowy", które dają mocno popalić. |
Budowa zestawu - wiele można mówić o różnych rodzajach spławików, zestawów
ale tutaj kieruję się jedną zasadą: moc przede wszystkim. Żyłka główna musi
wytrzymać bardzo dużo więc nie zaszkodzi użycie średnicy 0.22 czy nawet 0.25mm.
Spławik powinien być odporny i wyporny bo musi nam pozwolić na zawieszenie w
toni solidnego kąska. Tutaj też nie trzeba kupować super ekstra spławików-
stare modele z grubą antenką spokojnie wystarczą a jeśli ich nam nie szkoda tym
lepiej. Przypon - w moim przypadku korzystam z żyłek o średnicach 0.16-0.20mm co bez
żadnego problemu wystarcza do skutecznego łowienia ryb do 5kg. Haczyki jakie
stosuję to dedykowane do method feedera modele mikado. Jeśli ryba nie spada w
ciągu kilku sekund od zacięcia to nie zdarzały mi się spinki, nawet na amurach.
Zestaw musi być mocny i pewny. |
Najciekawszym i najbardziej zróżnicowanym tematem jest jak zwykle taktyka
nęcenia. W moim przypadku zdecydowanie najlepiej sprawdziło się punktowe
sypanie mieszanki ziaren i pelletów z kubka. Na start rozsypywałem 4 takie kubki i po
każdym braniu dokładałem pełny kubek natomiast jeśli nie miałem ryb w łowisku
systematycznie posyłałem do wody po kilka ziaren. Systematyczne opadanie
aromatycznych frakcji dobrze wabi karpie i zawsze po pewnym czasie wracały w
moje łowisko. Taka taktyka jest dość
bezpieczna ale co gdy karpie nie żerują zbyt intensywnie ? Mi doskonale
sprawdziło się tradycyjne, grube nęcenie spożywką z dużą ilością treściwych
elementów jak białe robaki, kukurydza czy pellety.
Do wody sypiemy głównie ziarna i pellety. |
Taki sposób ma jednak pewną cechę, którą ciężko sklasyfikować czy jest wadą czy zaletą. Bardzo chętnie w takie nęcenie wchodzą ogromne ilości drobnych ryb. Są to płocie, wzdręgi, karasie, jazie i leszczyki. W moim przypadku po godzinie odławiania płoci zameldowały się leszcze, fajne, ponad kilogramowe ryby, które niestety nie chciały pobierać przynęt. Masa obcierek i podpięte ryby świadczyły o tym, że jest ich w łowisku sporo natomiast gruby zestaw nie był dla nich tego dnia kuszący. Karpie i amury wchodziły w łowisko sporadycznie i rzadko kiedy były w stanie przebić się do przynęty. O wiele lepiej na te ryby sprawdziło się nęcenie samą grubą frakcją jednak na początku polecam przygotowanie dwóch punktów o skrajnie różnej taktyce nęcenia.
Karpie do 5kg to bardzo silne ryby! |
Kiedy już wybraliśmy miejsce, rozłożyliśmy sprzęt i zanęciliśmy to należy też skupić dużo uwagi na samym holu. W momencie zacięcia praktycznie każdy karp zrobi nam odjazd i w moim odczuciu bez większego sensu jest walka. W tym etapie należy skupić się na kontroli kierunku odjazdu, wędkę skierować delikatnie w przeciwnym kierunku i z takim kątem schować szczytówką do wody. To w momencie pierwszego odjazdu jest największe ryzyko spinki a co za tym idzie zestaw z dużym impetem może trafić w wędkę lub co gorsza w nas, o czym przypominał w komentarzu jeden z kolegów. Drugą fazę holu można w końcu nazwać walką, fragment dość spokojny jednak należy uważać na kierunek ucieczki naszej zdobyczy bo często karpie kierują się w nasz brzeg robiąc niebezpieczny dla wędki kąt. Tą fazę często prowadzę z uniesioną wędką w górę, właśnie ze względu na większą kontrolę nad rybą.
Każda ryba cieszy równie mocno. |
Po pierwszym wyprowadzeniu ryby na powierzchnię można zacząć tyczkę
skracać. Nie lubię i nie uważam za konieczne podbieranie ryb korzystając z
całej długości wędki. Zwiększa to, w moim odczuciu, ryzyko spięcia ryby czy
złamania wędki a także często wymaga bardzo długiej sztycy do podbieraka. Skrócenie
ryby do topa lub pozostawienie tylko jednego czy dwóch dodatkowych elementów
zapewnia wystarczającą kontrolę, amortyzację i pozwala dużo łatwiej operować
wędką co jest istotne bo nigdy nie
powinniśmy dopuszczać do takiego ustawienia zestawu, który przy odjeździe ryby
i jej spięciu groziłby odstrzałem w naszym kierunku.
Ładny leszcz na karpiowym zestawie nie robi tak dużego wrażenia.
Warto też do znudzenia powtarzać żeby pamiętać delikatnym traktowaniu
złowionych ryb. Na delikatnych zestawach hol trwa dość długo a więc ryba na
brzegu powinna być jak najkrócej- odczepienie, zważenie, zdjęcie i do wody-
cały proces zająć może minutę czy dwie ale nie powinniśmy go zbędnie
przedłużać. Wiele łowisk wymaga maty ale nawet jeśli jej nie macie to
pamiętajcie o korzystaniu z nich lub innych form zabezpieczenia ryby przed
piachem czy kamieniami.
Połamania ! Łukasz.
Komentarze
Prześlij komentarz