Wędkarski 2017… plany, cele i pobożne życzenia...


Mamy dziś pierwszy dzień nowego roku, kolejnego roku z wędką w ręku. Zastanawiałem się długo jak podsumować wędkarskie minione 12 miesięcy. No i cóż rachunek zysków i start wypadł niezbyt korzystnie. W moim wykonaniu rok 2016, wędkarsko był zwyczajnie słaby i pozbawiony sukcesów. Właściwie największym wydarzeniem w moim wędkarskim życiu było uruchomienie bloga i start z Połamaniem Kija. Z tego jestem zadowolony najbardziej, ale z drugiej strony jestem też świadom, że wielu rzeczy w kwestii bloga nie udało mi się zrobić w czasie jaki sobie założyłem. Przyczyna jest prosta i myślę, że każdy z Was dobrze wie jak wędkarskie plany potrafi weryfikować tak prozaiczna rzecz jak praca i mówiąc górnolotnie życie osobiste.





Ten wpis nie miał być poświęcony smutkom i gorzkim żalom, a kilku tradycyjnym noworocznym postanowieniom, które myślę każdy wędkarz stawia przed sobą w pierwszy dzień nowego sezonu więc – jedziemy z koksem.

Po pierwsze - jakby nie było to banalne i nie brzmiało sztampowo – będę spędzał nad wodą więcej czasu! Nie ma, że boli, że na niebie pojawia się chmurka albo jestem zmęczony po ciężkim dniu przed komputerem. W 2017 zamierzam poświęcać wędkowaniu każdą wolną chwilę a analizując rok poprzedni dochodzę do wniosku, że mimo nawału zajęć tych wolnych chwil było całkiem sporo.

Po drugie – cieszyć się z każdej złowionej ryby. Tak, to nie pomyłka. Dziś wszechobecne jest, że każdy chce łowić okazy, każdy chce bić rekordy, ale przecież te wyjątkowe chwile nie stanowią o naszej wędkarskiej rzeczywistości a jedynie ją ubarwiają dlatego też w roku 2017 zamierzam cieszyć się jak dziecko z każdej złowionej ryby. W naszych przełowionych, zaniedbanych wodach każda przechytrzona ryba to dla wędkarza sukces i tak zamierzam traktować każdego okonia, klenia czy bolenia.

Po trzecie – policzyć wszystkie kamienie w warszawskiej Wiśle, oczywiście postanowienie to nazwałem lekko żartobliwie, ale jest jak najbardziej poważne. W 2017roku zamierzam swój wędkarski czas w 90% skupić na około warszawskiej Wiśle, odpuszczam moje ukochane okonie i gdy tylko Królowa obudzi się późną wiosną skupiam się na niej. Mój cel to poprawienie swoich rzecznych umiejętności a gdzieś w tle zapisuję : złowienie brzany na spinning, pobicie rekordu życiowego bolenia (80cm), pobicie rekordu życiowego klenia (47cm).

Po czwarte – popatrzeć w spławik, w życiu każdego spinningisty przychodzi taka chwila, że czasem trzeba na chwilę posadzić cztery litery na krzesełku i zwyczajnie popatrzeć w spławik. Mam niemal pod domem kawałek małej, kameralnej wody, na której wiosną wydarzy się rzecz wielka – siadam ze lekką spławikówką i próbuję złowić lina.

Po piąte – wędkarski urlop. No cóż ostatni plan może być bardziej pobożnym życzeniem niż planem, ale mam zamiar w tym roku spędzić urlop nad polską, szczupakową wodą. Czy się uda zweryfikuje życie, ale plan jest bardzo ambitny.

Po szóste – rozwój bloga i regularna publikacja tekstów. Wiem, że dziś do szerszej publiczności bardziej trafia przekaz wideo, ale mimo tego nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa w temacie bloga. Ba! Na dobrą sprawę ledwo powiedziałem słowo pierwsze! Jeśli moje wędkarskie plany i życzenia na nowy rok będę realizował bez przeszkód to w 2017 będą ukazywać się regularne teksty, zarówno te stricte wędkarskie jak i publicystyczne.

Na zakończenie chciałbym Wam życzyć w tym nowym roku Połamania Kija i radości z każdej złowionej ryby!


Komentarze

Copyright © Połamanie Kija