Wędkarskie social-media, czyli jak być gwiazdą w sieci i nie zdradzić sekretów.



Co powiecie o takim zdjęciu?

Chyba każdy z nas, choć raz w życiu miał w dłoni egzemplarz Wiadomości Wędkarskich, Wędkarza Polskiego czy Wędkarskiego Świata lub innych wędkarskich gazet. Dla większości starszych wędkarzy były one jedynym źródłem informacji „z kraju i ze świata”, do jakich mieli możliwość dotrzeć. Obecnie mamy znacznie łatwiejszy dostęp do wiedzy, którą czerpać możemy zarówno z gazet jak i blogów, forów, facebooka czy też youtube’a. Ale czy nie stanowi to zagrożenia?




Ostatnio bardzo utkwił mi komentarz napisany na jednej z grup mówiący o tym, że jak ostatni kawałek rzeki, ostatnie leśne jezioro i ostatnia miejscówka zostanie nagrana i udostępniona w internecie to nadejdzie dzień gdy obudzimy się i zobaczymy jaką krzywdę sobie robimy.  Chciałbym omówić ten problem odnosząc się do mojego punktu widzenia. Ilość wędkarskich stron czy kanałów na YT pokazuje jak wielu z nas chce się podzielić swoją wiedzą, swoimi umiejętnościami czy to wędkarskimi czy filmowymi. Ja również do tej grupy należę. Czy jest to zagrożenie dla naszych wód?  Moim zdaniem nie.

Czy powinniśmy się dzielić dużymi rybami w pełnej scenerii miejscówki?


Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że większość łowisk w naszym kraju ma dość ubogi rybostan a wielkość łowionych ryb jest przeważnie mało satysfakcjonująca. Filmy z takich miejsc nikogo nie rażą, bo i tak ciężko zniszczyć coś, co już jest w stanie krytycznym. Problem pojawia się, kiedy natrafiamy na łowisko bogate, hojnie obdarowujące cierpliwych wędkarzy. Każdy przecież chce jeździć na wody gdzie ryby łowi się częściej niż „przypadkiem”. Ba.. każdy widz chce oglądać filmy z rybami, najlepiej dużymi rybami. A dalej oczywiście wielu chce wiedzieć gdzie się je złowiło. Tej informacji przeważnie nie otrzymują, bo na takich wodach presja i tak jest duża a nikt nie chce walczyć o miejscówkę.

Problem jednak w tej sytuacji mają Ci widzowie, którzy daną wodę znają. Są w stanie na podstawie linii brzegowej czy innych szczegółów rozpoznać łowisko i obawiają się „ujawnienia ICH miejscówki”. Ja do tematu podchodzę z dużym dystansem. Staram się nie mówić w swoich materiałach, jakie łowisko jest pokazywane na filmie, czasem staram się nie pokazać charakterystycznych punktów, ale mimo to osoba znająca wodę bez problemu rozpozna gdzie jest dany odcinek rzeki czy kanału. Czasem zdarza się, że w komentarzu taka osoba podaje nazwę zbiornika. Nie róbcie tego. Skoro autor tego nie podał to znaczy, że nie chciał publicznie podawać nazwy wody.. Dlaczego?

A może zdjęcie powinno być lekko "okrojone"?


Patologiczne sytuacje nauczyły nas wszystkich ostrożności. Każdy karpiarz spotkał się z przypadkiem zajmowania nęconej miejscówki przez wędkarzy, którzy podpatrzą jego miejsce. Spinningista zastał dwudziestu innych, gdy przy kimś złowił dużego szczupaka czy sandacza. Czasem na małych wodach bankówek jest kilka i jeśli za bardzo je zdradzimy to po nas lub co gorsza po rybach. Stąd na zdjęciach często widzimy rozmazane tło lub są one wykonane w sposób absolutnie wykluczający rozpoznanie łowiska. Czy jest to jednak złe?

Ani trochę. Obecnie wielu chce iść na łatwiznę, szuka w internecie miejsca gdzie może złowić rybę. Nie myśli jak dane miejsce wygląda pod wodą, dlaczego ryba się tam lokalizuje lub tym bardziej, dlaczego łowi się w taki lub inny sposób. Zakłada internetowego killera, rzuca w miejscówkę z przypadku, prowadzi bez pomysłu, po czym odchodzi zawiedziony i rzuca kilka epitetów, jakie te wody nie są złe.  Żaden twórca nie chce uczyć swoich widzów lenistwa. Chcemy rozwijać siebie i dzielić się swoją wiedzą zachęcając do myślenia, analizowania i wykorzystania naszych pomysłów.
Jest jeszcze kwestia pewnego zagrożenia. Często nad wodą podglądają nas ludzie, którym za nic nie chcemy zdradzić jak do ryb należy się dobrać. Są to oczywiście mięsiarze, którzy nie akceptują, że są jednym z głównych powodów bezrybnych łowisk. W internecie nie wiemy, kto patrzy, więc jeśli pokażemy, jak, kiedy i tym bardziej gdzie wtedy narażamy swoją wodę na powolną śmierć i istne oblężenie.

Może jedynym rozwiązaniem jest cenzura na 100%?


Czy więc internet prowadzi do zguby wód? Może, ale nie musi. Jeśli zmieni się świadomość i podejście wędkarzy wtedy wody będą rybne. Zabrana ryba cieszy raz, wypuszczona cieszy przez lata. A my wędkarze lubimy mile łechtać swoją próżność dużą ilością „lajków” pod zdjęciem na facebooku czy instagramie jednak pamiętajmy, że czasem warto pokazać mniej niż więcej…

Połamania!

Łukasz Dąbrosiak.


Komentarze

Copyright © Połamanie Kija